Widok ogólny, na scenie siedzą Jolanta Olszewska i Juliusz Pielichowski, Na ekranie wyświetlany zdjęcie Mirona Białoszewskiego

Chodzenie
za duże
zmęczenie
rura w głowie
buczy
zgłupienie
już leżę
i to tak zostanie? 

 

Miron Białoszewski, rocznik 1922, Warszawiak. Dwie informacje, które determinują los człowieka, a w przypadku poety, także jego pisarstwo. Ale wojna i powstanie, to nie jedyne tematy twórczości Białoszewskiego, nazywanego poetą codzienności. Drabina, durszlak, podłoga, piec… Pisał też o nich, wynosząc zwykłość przedmiotów i doświadczeń do rangi absolutu. Poeta osobny, bo będący obok, w poprzek i całkiem daleko od głównych nurtów poetyckich, od tego co oczywiste, zrozumiałe i łatwe. Poeta lingwista, dekonstruktor słów i budowniczy nowych, buntownik literacki. Jego twórczość wciąż zdumiewa, autoironia i poczucie humoru bawią, a dystans do własnej twórczości przydałby się wielu. Stuletni Białoszewski nie zestarzał się językowo, egzystencjalnie i emocjonalnie, a jak przekonaliśmy się na wczorajszym Forum Poezji, wciąż inspiruje młodych twórców. Dziękujemy, Panie Jakubie, za podzielenie się swoimi świetnymi Mironowymi wierszami! Jolancie Olszewskiej za aktorskie zaprezentowanie, bardzo przecież teatralnych tekstów, a Juliuszowi Pielichowskiemu za opowieść o tym niezwykłym twórcy i fachową analizę jego nieoczywistej poezji.

 

Do NN***

nagle
wycinasz się
z pomieszanych form ulicy
wypukłością nóg
twarzy
zbliżasz się — pół
mijam cię — pół
jakże mi szkoda
tej zawsze jednej strony nie widzianej!
odchodzisz — pół
ruch innych
kroi cię
w coraz drobniejsze
kawałki
nic mi z ciebie nie zostało
nagle

Obroty rzeczy 1956

 

Zapraszamy na czerwcowe spotkanie z dorobkiem, zmarłej niedawno, wybitnej poetki Krystyny Miłobędzkiej.

Biblioteka Centralna, ul. Kościuszki 17
20 maja 2025 r.